środa, 27 stycznia 2016

Rozdział I

  Leżała na łóżku w swoim dormitorium. Bezsenna noc nie była dla niej niespodzianką. Odkąd dostała sowę od rodziców, nie mogła przestać myśleć o tym, co mają jej do powiedzenia. Nigdy wcześniej nie wysyłali jej wiadomości, która nie była odpowiedzią na list od niej samej. Musiało stać się coś naprawdę ważnego, skoro chcieli mieć pewność, że wróci do domu na ferie. Bardzo rzadko zdarzało się, żeby tego nie zrobiła. Na dodatek nie mogła pojąć, skąd oni wzięli sowę! Przecież w mugolskim świecie znajdowały się jedynie w lasach, a ich schwytanie było niemal niemożliwe. Raczej nie mieli też żadnych znajomych z magicznej rzeczywistości, bo przecież by o tym wiedziała, prawda?

 Stawiała sobie kolejne pytania bez odpowiedzi, wciąż szukając wskazówek. Do świąt zostały przecież jeszcze trzy tygodnie. Nie uśmiechało jej się by spędzić ten czas na rozmyślaniu o tym, ale co mogła poradzić na to, że nawet podczas nauki nie mogła się skupić. Była osobą bardzo dociekliwą, a ta cała sytuacja okropnie ją irytowała. Cóż, pozostało jej czekać przez niemalże miesiąc w niepewności. Przyjaciele naprawdę starali się ją zapewnić, że wszystko jest w porządku. Na nic się to jednak zdawało. Zarówno Harry, jak i Ron nie mieli pojęcia co zrobić, by ich przyjaciółka przestała się martwić. On sami nie widzieli żadnego problemu. Po prostu jej rodzice chcieli się upewnić, że spędzi z nimi święta. Jednak Hermiona nie podzielała ich zdania.
Nie mogła nic poradzić na to, że nienawidziła niewiedzy i niespodzianek. Doskonale pamiętała zeszłoroczne urodziny. Czuła się wręcz głupio, gdy wchodząc do pokoju wspólnego wszyscy wykrzyknęli to standardowe „Niespodzianka!". Nie potrafiła się dobrze bawić, mimo że jej przyjaciele naprawdę się wtedy postarali. Została tam tak naprawdę tylko po to, by nie zrobić im przykrości. Na szczęście w tym roku już nie popełnili tego błędu. 
    Zasnęła gdzieś w okolicach czwartej nad ranem. Jako że wstawała o siódmej, nie liczyła na przytomny umysł po trzech godzinach snu. Poza tym już od dłuższego czasu nie uczestniczyła aktywnie w lekcjach. Podejrzewała nawet, że chłopcy pocieszają ją tylko dlatego, że chcą odzyskać maszynę do zbierania punktów i pożyczania notatek. Jednak nie zamierzała im tego mówić. Znając Rona, obraziłby się na nią i musiałaby się jeszcze użerać z dumą szanownego pana W.

***

  Siedziała w Wielkiej Sali, popijając kawę. Nie była w stanie przełknąć nic więcej. Naprzeciwko niej siedział Harry. Przyglądał jej się, miał zmartwiony wyraz twarzy.

– Coś się stało Harry? – zapytała w końcu, nie mogąc znieść jego spojrzenia.
– Mnie nic – odpowiedział szybko.

– W takim razie, o co chodzi? – miała wrażenie, że coś jest nie tak. Na dodatek nigdzie nie widziała  rudego przyjaciela. – O Rona?

– I tak i nie.

Przyjrzała się mu dokładnie. Od kiedy on mówi w taki enigmatyczny sposób?

– A mógłbyś jaśniej?

– Martwię się o was oboje. Zachowujecie się ostatnio dziwnie. Na początku sądziłem, że udzielił się mu twój nastrój, ale teraz mam co do tego wątpliwości – zakończył jedną ze swoich najdłuższych wypowiedzi w ostatnim czasie.
 
Teraz i ona zaczęła się martwić o Weasleya. Harry nigdy nie należał do najbardziej domyślnych, co oznacza, że Ron musi zachowywać się dziwnie nawet jak na niego.

– A co takiego się stało, że wyciągasz takie wnioski? – spojrzała na niego wyczekująco. Nie mógł jej przecież zostawić teraz bez odpowiedzi. Jeśli będzie się jeszcze teraz zastanawiała nad zachowaniem przyjaciela to wkrótce eksploduje od braku informacji. – Harry?

– Po prostu ostatnio często gdzieś znika. Przez chwilę myślałem, że może ukrywa jakiś związek, ale przecież w takiej sytuacji z biegiem czasu stawałby się raczej bardziej wesoły, a nie ponury. A co ty o tym sądzisz?

Musiała przez chwilę przetrawić jego słowa. Czyli istniała hipoteza, że Ron ma dziewczynę. Z jednej strony w tym, co mówił Potter, było trochę racji. Z drugiej natomiast mógł udawać, ale nie sądziła, że byłby aż tak dobrym aktorem. 

– Może po prostu ma wyrzuty sumienia – odpowiedziała w końcu przyjacielowi.

Znów się jej dziwnie przyglądał.

– Niby dlaczego miałby mieć?

No właśnie dlaczego? Pomyśl, Hermiono. Masz szansę oderwać się od własnych problemów. Może uda ci się przespać następną noc.

– Bo to przed nami ukrywa.

Spojrzał na nią krzywo.
 
– Nie patrz tak. To mogłoby mieć sens.

– Niby jaki?

– Czy gdybyś był w związku i chciał to nam bardzo powiedzieć, ale z jakichś względów nie mógł to, czy nie byłbyś tym przytłoczony? – obserwowała go z zapałem.

Przemyślał jej wypowiedź i po chwili doszedł do wniosku, że to mimo wszystko mogłoby mieć miejsce.

– Nawet jeśli, to niby dlaczego nie może tego powiedzieć? Teoretycznie mogłaby mu tego zabronić, ale jaki byłby w tym cel? – zastanawiała się przez chwilę. Co takiego musiałoby się stać, że zabroniłaby swojemu chłopakowi mówić o ich związku? Nie wpadła jednak na nic sensownego. – Poza tym nie mamy nawet pewności, że to chodzi o związek. – W tym też było sporo racji. Już się w tym wszystkim pogubiła. Była to jednak doskonała okazja, żeby nie myśleć o liście od rodziców. Skoro i tak musi zająć czymś myśli przez trzy tygodnie to dlaczego nie tajemniczymi wypadami jednego ze swoich przyjaciół?

– Czyli musimy się upewnić.

Chłopak rzucił kolejne niezidentyfikowane spojrzenie.

– Sam mówiłeś przecież, że chcesz zostać aurorem, tak? Więc teraz masz okazję na prawdziwe śledztwo!

– Jesteś pewna, że to dobry pomysł? 

– A niby czemu nie? – spytała podekscytowany panna Granger.

– Mówiłem, że się o niego martwię, ale nie sądzę by mieszanie się, w jego prywatne sprawy było właściwe – odpowiedział, nie podzielając jej entuzjazmu.

– Przecież on nie musi o niczym wiedzieć. Ja też się o niego martwię i dlatego uważam, że mamy prawo znać prawdę.

 Patrzył na nią przez chwilę w ciszy. Nie był przekonany co do jej pomysłu, ale zależało mu na przyjacielu i chciał odkryć, co go gryzie. Przy okazji zauważył, że Hermionie naprawdę na tym zależy i nie jest już tak przybita. Nawet jeśli to miałoby się potem źle skończyć, warto zaryzykować chociażby dla samego poprawienia jej humoru.

– Dobra, zgadzam się.

Na twarzy dziewczyny od razu pojawił się szeroki uśmiech. To był piękny widok. Zwłaszcza że ostatnio widział tylko jej grymasy.

– Naprawdę nie pożałujesz. Już mam wstępny plan działania.

Rozmawiali tak, aż do końca śniadania i w drodze na zajęcia. Na początku zamierzali się tylko przyglądać przyjacielowi, żeby nie wzbudzić jego podejrzeń. Dopiero gdy się upewnią, że coś jest nie tak, wezmą się za śledzenie Rona. Harry'emu się nie uśmiechało to drugie, ale nie mógł się wycofać. Granger była dla niego jak siostra, a widział, jak się ożywiła, gdy wszystko mu przytaczała. Nie chciał tego zepsuć.


***

  Podczas ostatniej lekcji, którą była transmutacja, cały czas zerkała na Ronalda Weasleya. Podczas swojej misji postanowiła nazywać go w myślach pełnym imieniem i nazwiskiem. Niby to głupie, ale chciała się poczuć lepiej z tym całym śledzeniem własnego przyjaciela. Nie mogła tego zakończyć, zwłaszcza teraz, gdy wreszcie przestała się przejmować listem. Jeśli nie pozna prawdy do przerwy świątecznej, to zrobi to później. Do tej pory jednak potrzebuje czegoś, co będzie zajmować jej myśli. Jak na razie jedynym, co odkryła, był wyjątkowi zły humor chłopaka. Jeśli Harry się nie mylił, to musiał już taki mieć od jakiegoś czasu. Co mogło go spowodować? Niby jej poprzednia teoria była prawdopodobna, ale teraz zaczynała w to wątpić. Przecież, nawet gdyby ukrywał związek, to raczej powinien być zadowolony i ewentualnie czuć się nieswojo w naszej obecności.

A on wyglądał bardziej na kogoś, kto zakończył związek, a nie w nim trwał.

Może tak właśnie było? Może to skończyło się, nim zaczęło się na dobre i teraz nie chce po prostu o tym mówić. Kim jednak musiała być ta dziewczyna, że o niej nie wspomniał? Nawet jeśli nie chciał powiedzieć jej nic przez to ostatnie zachowanie, to dlaczego Harry też nic nie wiedział? To musi być bardziej złożone, niż się wydaje na pierwszy rzut oka.
Rozejrzała się po klasie. Mieli lekcję ze Ślizgonami. O ile nienawidziła wszystkich innych zajęć, które musieli spędzać razem, to te prowadzone przez profesor McGonagall były nawet do zniesienia. Tu podlizywanie się nie skutkowało, a do tego Minerwa była opiekunką Gryffindoru, więc z zasady nie przepadała za podopiecznymi Domu Salazara Slytherina, nawet jeśli się do tego nie przyznawała.


***

  Lekcje w końcu dobiegły końca. Już nie mogła się doczekać, aż podzieli się z Harrym swoimi spostrzeżeniami. Kierowała się właśnie w stronę Wielkiej Sali na obiad, gdy usłyszała jakieś podniesione głosy. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to nie jest dobry pomysł, ale ciekawość zwyciężyła. Poszła w stronę źródła dźwięku. Okazało się, że pochodził on z korytarza obok i zrobił się tam już mały tłum. "Przynajmniej nie wyjdzie na jedyną ciekawską" - pomyślała. Przecisnęła się między zebranymi, by zobaczyć, kto spowodował to zamieszanie.

 Gdy dotarła do celu, nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Przed nią stała dwójka jej najlepszych przyjaciół celując w siebie różdżkami. Nie miała pojęcia, o co mogło pójść, ale to musiało być coś poważnego. Nawet na czwartym roku nie wyglądali tak zaciekle podczas kłótni.

– Co tu się dzieje? – zapytała Hermiona i w tym momencie obaj spojrzeli na nią.
Harry wyglądał tak, jakby chciał ją przeprosić za całe zamieszanie, Ron natomiast był wyraźnie na nią wściekły. Czyżby się domyślił tego, co robią z Potterem? Ale skąd? Przecież tak naprawdę jeszcze niczego nie zaczęli.
– Czy któryś z was mógłby łaskawie wytłumaczyć mi, o co chodzi?

– Ron ubzdurał sobie, że cię od niego izoluję.

– Nic sobie nie ubzdurałem! Od dłuższego czasu mówiłeś, żeby dać jej spokój, a dzisiaj co widzę? Idziesz sobie z nią radośnie korytarzami, jak gdyby nigdy nic! Jak chciałeś spędzić z nią trochę czasu, to trzeba było powiedzieć, a nie wymyślać jakieś historyjki o tym, jak to ostatnio nie wygląda najlepiej i powinniśmy odpuścić!
Nigdy nie widziała Rona w takim stanie. Trochę ją to przerażało. I do tego te jego insynuacje, że Harry ją izoluje. O co mu ostatnio chodzi?

– Ron uspokój się, Harry nic takiego nie zrobił – chciała załagodzić sytuację, ale odniosła niestety odwrotny efekt.

– Nie broń go! Wiem, co widziałem! – on już nawet nie krzyczał, wydzielał się na cały korytarz.
Hermiona rozejrzała się wokół, tłum się powiększył. Zaczynała się wstydzić za zachowanie przyjaciół. A właściwie za zachowanie Rona. Nie miała pojęcia, co się ostatnio stało z jej przyjacielem. Najpierw zamyka się w sobie, a teraz wymyśla głupie powody do kłótni.
– A może wy jesteście razem co? – rzucił Rudy.
Zatkało ich. Nie wiedzieli co na to odpowiedzieć. Przecież to była najbardziej absurdalna rzecz, jaką dzisiaj powiedział! Nikt o zdrowych zmysłach nie wziąłby relacji między Potterem a Granger za coś romantycznego. Chociaż, kiedy Hermiona patrzyła na twarze otaczających ją ludzi zaczynała wątpić w poczytalność uczniów tej szkoły.
– Mam rację tak?! Potrzebowaliście trochę przestrzeni, do rozwijania waszej, pożal się Merlinie, relacji, a biedny Ronald Weasley wam w tym przeszkadzał – krzyczał.

– Co ty wygadujesz? To chyba najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałam – dziewczyna straciła już cierpliwość.
Miała teraz gdzieś, czy to, co mówi, go krzywdzi. Skoro on mógł wygadywać takie bzdury na jej temat, to ona mogła mu to wygarnąć.
– Ja rozumiem, że poczułeś się urażony, że gdy wreszcie poprawił mi się humor, który swoją drogą zepsułeś, nie ty byłeś źródłem poprawy, ale, na Merlina, nie wyskakuj z czymś takim!

– Czyli teraz to ja jestem tym złym tak?
Naprawdę już nie miała siły się z nim kłócić. Obróciła się na pięcie i zaczęła przepychać się przez tłum.
 – Jasne uciekaj! To przecież taka gryfońska postawa!

Tym razem naprawdę przegiął. Podeszła do niego szybkim krokiem i musiała się naprawdę powstrzymywać, żeby go nie uderzyć. Rzuciła mu jedynie wiele mówiące spojrzenie i zaczęła:
– A twoim zdaniem to, co w tej chwili sobą reprezentujesz jest idealnym zachowaniem wychowanka Gryffindora, tak? Nie wypominaj mi braku kultury, gdy sam nią nie grzeszysz. I nie odzywaj się do mnie aż nie dorośniesz – gdy wypowiadała te słowa, już stała do niego tyłem. Ale tego, co do niej potem powiedział, nigdy by się nie spodziewała.

– Czy ty naprawdę sądzisz, że będę słuchał takiej szlamy jak ty?

W tamtym momencie wszystko zamarło. Hermiona już się nie hamowała. Uderzyła z całej siły w twarz swojego, już byłego, przyjaciela. Gdy odchodziła, wszyscy schodzili jej z drogi. Do wszystkich powoli dochodził fakt, że to już koniec Złotej Trójcy Hogwartu.

Szła przed siebie, nie zwracając uwagi na nic, co działo się wokół niej. Była wściekła. Jak on mógł powiedzieć coś takiego? I pomyśleć, że jeszcze niedawno była gotowa go śledzić tylko po to, by dowiedzieć się, co jest źródłem jego złego samopoczucia.

– Kłopoty w raju, co? – zatrzymał ją chłodny i znajomy głos.
Odwróciła głowę, by spojrzeć na jego właściciela. Jeszcze tego jej brakowało. Musiała akurat teraz wpaść na tego dupka?

– Spieprzaj Malfoy – powiedziała, ruszając dalej.


***

     Siedziała na swoim łóżku, rozmyślając nad wydarzeniami z dzisiejszego dnia. Nie mogła uwierzyć, że straciła jednego z najbliższych przyjaciół. I to w taki sposób! Teraz gdy już ochłonęła, nie wiedziała, co ma myśleć o zachowaniu Weasleya. To nie było do niego podobne. Przecież, gdy Malfoy nazwał ją tak pierwszy raz, stanął w jej obronie. Więc co się zmieniło? Czy wtedy tylko udawał?
A jeśli to ma związek z jego ostatnim zachowaniem? Jeśli naprawdę się z kimś spotyka i ta osoba ma na niego zły wpływ. To jest przecież możliwe. Nie mogła tego tak zostawić. Nawet jeśli nic to nie zmieni, ona musi wiedzieć, co jest tego przyczyną. Już postanowiła. Jej śledztwo w sprawie Ronalda Weasley nie zostało jeszcze zamknięte.

16 komentarzy:

  1. Bardzo mi sie podoba to jak piszesz... Rozdział jest świetny i idealnie trafiłaś w mój gust jeśli chodzi o to jaki jest Ron...
    Czekam na następny rozdział...

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ja ci mogę powiedzieć, nie chce mi się tego całego czytać bo ja nie czytam funfiction (nwm czy tak się to pisze) ale sobie trochę przeczytałam i jest spoczko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina najlepsza hahahaha XD

      Usuń
    2. Ona wie doskonale, jak zmotywować człowieka do pracy.
      Dzięki Karolino ♥

      Usuń
  3. Nigdy nie przepadalam za fantastyka i jej nie czytam, ale powiem ci ze jestem pod ogromnym wrażeniem. Naprawdę w bardzo fajny sposób piszesz, czyta się szybko i przyjemnie a co najważniejsze z wielką ciekawościa. Napewno to nie będzie jeden rozdział który przeczytam ;) powodzonka dalej i dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, przeczytałam rozdział, więc chcę podzielić się moimi odczuciami.
    Uważam, że masz bardzo lekkie pióro, rozdział czytało się mimo jego ilości szybko, nie zauważyłam też byś miała jakiekolwiek problemy z interpunkcją, więc kolejny plus ;)
    Co do samej tematyki i treści, przykuwasz uwagę czytelnika. Myślę, że będziesz mieć spore grono czytelników, do którego z resztą zamierzam dołączyć. Widzę, że napisałaś już sporo rozdziałów, więc czeka mnie długa lektura, lecz z pewnością nie nudna ;)

    A więc trzymaj się, a ja zbieram się do czytania.
    Dużo weny życzę!

    Zapraszam do siebie: http://icedaughter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miły odbiór. Wena na pewno się przyda ;)
      W wolnej chwili na pewno zajrzę :D

      Usuń
  5. Cześć!
    Na Twoje ff trafiłam na którymś ze spisów. Wpadłam, bo zaciekawił mnie fragment rozdziału i zaczęłam czytać. Masz mnie. Podoba mi się Twój styl, łatwo się czyta, a w zakładkach bohaterów zobaczyłam Colina Morgana. Kocham go w roli Merlina, więc tutaj pewnie też go polubię.
    Życzę weny i lecę czytać dalej.
    Pozdrawiam,
    Elliaze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba.
      Nie wyobrażam sobie tego bloga bez Colina. Jego rola w serialu miała ogromny wpływ na mój obecny światopogląd. I serialoholizm, ale to już inna sprawa.
      Wena na pewno się przyda, ale czas przydałby się jeszcze bardziej.
      Pozdrawiam,
      Lilith ♥

      Usuń
  6. Bardzo dobrze i fajnie się to czyta, a bohaterowie są bardzo ciekawi. I mówię to jako osoba, która kocha Romione, więc dobrze jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie przepadałam za Romione, ale szanuję. Staram się jak mogę, by bohaterowie nie przynudzali.
      Dziękuję za miły odbiór.
      Pozdrawiam,
      Lilith 💜

      Usuń
  7. Trzeci raz pisze tego koma, dlatego będzie krótki.
    Masz kilka powtórzeń i w paru miejscach brakuje przecinków. Ponadto proponuje poczytać o zapisie dialogów.
    Fajnie oddałaś to chwytanie się hermiony każdego tematu byle tylko nie myslec o swoich problemach. Dosc realnie wyszla Ci relacja pomiedzy bohaterami nastolatkami. Kreacj Hermiony jako szpiega jest nawet zabawna ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę z tego, że pojawiają się błędy, ale większość piszę późnymi porami, a jeszcze później to poprawiam i po prostu nie wszystko udaje mi się wyłapać. Staram się jak mogę, ale różnie to bywa.
      Pozdrawiam,
      Lilith 💜

      Usuń
  8. Co sie z tym Weasleyem dzieje? Jest zazdrosny a może coś ukrywa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im dalej w las, tym więcej informacji, dlatego polecam dalsze czytanie ;)
      Lilith ♥

      Usuń